Zostałem sam w domu Kim, Brodi'ego zabrało pogotowie, Max u kolegi a mojej Kim nigdzie nie ma. Mijały kolejne minuty a Jerry'ego jeszcze nie było, gdzie on tak długo jest. W tej samej chwili wpadł Jerry.
-Jack co jest?-spytał spokojnie.
Ja nie odpowiadałem. Jego oczy skierowały się na miejsce w którym leżał Brody, a dokładniej na wielką kałużę krwi.
-Jack co do cholery się tu stało?-teraz krzyknął.
-Nie wiem-wymamrotałem.
-Jak to nie wiesz?-krzyczał na mnie przyjaciel.
Z punktu widzenia Jerry'ego:
Przyszedłem do domu Kim. Pierwsze co zobaczyłem to Jack, a obok niego wielką kałużę krwi.-Jezu co się tu stało- myślałem. Jack był cały roztrzęsiony. Krzyczałem na niego, a on nic nie odpowiadał bałem się czy nie zrobił nic głupiego.
-Jack opowiedz co tu się stało-powiedziałem już spokojniej.
On opowiedział mi całą historię. Zrobiło mi się duszno, nie miałem pojęcia co mam zrobić. Podszedłem do przyjaciela i go przytuliłem.
Gdy już się ogarneliśmy postanowiliśmy pójść na policję.
-Czekaj mam lepszy pomysł-krzyknął nagle Jack.
-Co ?-powiedziałem krótko.
-Pójdziemy najpierw do Brody'iego-krzyknął zadowolony z siebie Jack.
-Po co?-spytałem.
-Może wie co się tu stało-wytłumaczył mi.
To nie był zły pomysł, ale może lepiej nic nie robić na własną rękę, to spostrzeżenie mogłem zostawić tylko dla siebie bo wiedziałem że mój przyjaciel zrobi to co on będzie chciał. Ruszyliśmy więc w drogę do szpitala.
Z punktu widzenia Kim:
Słup do którego byłam przywiązana był nawet ostry, a sznury którymi były związane moje ręce nie były bardzo grubę, więc spróbowałam je przepiłować i tak nie miałam nic innego do roboty. Nagle usłyszałam jakieś głosy, chyba z innego pomieszczenia, ale zaraz ucichły. Teraz słyszałam już tylko czyjeś kroki a po chwili otwierające drzwi. Przestraszyłam się, serce zaczęło mi mocno walić, chyba lepiej będzie jak będę udawała nieprzytomną. Tak też zrobiłam.
Z punktu widzenia Jack'a:
Droga do szpitala minęła mi na przemyśleniach, i próbie odpowiedzi na wszystkie pytania jakie sobie zadawałem. Gdzie jest Kim? Czy ona żyje? Co zrobię jak jej się coś stało? i wiele wiele innych. W tej właśnie chwili stanęliśmy u drzwi do pokoju w którym leżał Brody.
Jeju jak mnie tu już dawno nie było ;( Przepraszam was, ale mam masę problemów w domu i w szkole, a teraz jeszcze oceny trzeba poprawiać masakra po prostu jeszcze raz przepraszam, KOCHAM WAS WASZA ZUZAA :** <3