Nie wiem czy ktokolwiek czyta, te nudy co piszę ale może jednak jest taka osoba :D
Postanowiłam wrócić do domu.Gdy oświadczyłam to chłopakom, nie byli zadowoleni, ja zresztą też nie za bardzo, bo ich polubiłam, a najbardziej Jack'a . No ale jutro przecież szkoła i on też tam będzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.-Kimi, może cię odprowadzić-zaproponował mi Jack.
-Jak chcesz-powiedziałam.
Uśmiechnęłam się do niego co znaczyło tak bardzo chcę. On chyba zrozumiał. Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy w drogę powrotną. Przed galerią stała banda jakichś chłopaków, nie wyglądali miło. Nagle jeden z nich do nas podszedł.
-Hej piękna- zaczął- Jestem Frank - dodał i podszedł do mnie.
Nie odpowiedziałam mu. Przybliżył się jeszcze bardziej. Spróbował mnie objąć, ale ja na szczęście, (przynajmniej moje) zdążyłam się odsunąć.On znowu zaczął się do mnie przysuwać. Rzuciłam znaczące spojrzenie na Jack'a. Chciałam żeby mi pomógł.Chłopak chyba zrozumiał moją prośbę, bo od razu stanął między mną a tym Frankiem, ale jemu to się chyba nie spodobało.
-Odsuń się Jack-prawie krzyknął.
-Nie masz prawa jej tknąć rozumiesz?- spytał Jack.
-Bo co?-teraz to Frank zapytał.
-Bo będziesz miał do czynienia ze mną-powiedział już zły Jack.
-Haha zabawny jesteś- zaśmiał się z ironią.
I nagle Frank spróbował uderzyć Jack'a w twarz, a ten odparł jego atak bez problemu.Potem padały następne i następne to w stronę Jack'a to w stronę Franka. Ostatnim ciosem Jack powalił Franka na ziemię, a ten jak się podniósł uciekł.
-Znasz karate?- zapytałam ze zdziwieniem.
-Tak trochę- odpowiedział i uśmiechnął się.
-Jaki masz pas ?-spytałam.
-Czarny III stopnia, a ty się chyba trochę znasz skoro tak wypytujesz- znowu się uśmiechną-Ćwiczysz karate?- zapytał
-Ćwiczyłam, w tamtym mieście-odparłam trochę smutno.
-A ty jaki masz pas- znów zapytał.
-Czarny II stopnia-powiedziałam z dumą.
-Wow-zdziwił się.
-Coś nie tak?-zapytałam.
-Nie, nic nie spotkałem jeszcze żadnej dziewczyny, która ćwiczy karate- powiedział.
-No to jestem pierwsza- uśmiechnęłam się.
-Jak chcesz do przyjdź jutro na trening o 16:30 dojo jest na przeciwko tej knajpki, w której się poznaliśmy-zaproponował mi Jack.
-Na pewno przyjdę- odparłam.
Na takiej rozmowie minęła nam cała droga do domu. Pożegnaliśmy się i każdy odszedł w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz