To co się działo w nocy przeszło me najśmielsze oczekiwania. Spałam sobie smacznie gdy nagle do mojego pokoju wpadł mój brat,cały przestraszony i zapłakany.
Kim,Kim chyba ktoś jest w domu słyszałem jakieś kroki i jak coś się przewracało-wymamrotał-Kim strasznie się boje.
-Nie bój się, nie ma czego pewnie ci się przyśniło- uśmiechnęłam się do niego, ale nie chciałam odsyłać Max'a z kwitkiem i powiedziałam żeby spał dziś ze mną.
Gdy Max już zasnął teraz ja usłyszałam pukanie do drzwi, wystraszyłam się. Nie schodziłam na dół, lecz pukanie po chwili stało się mocniejsze. Ja dalej nic z tym nie robiłam.Po chwili hałas ustał. Już prawię zasypiałam gdy nagle...Usłyszałam dźwięk wyważanych drzwi. Ktoś wszedł do środka, ale z tego co słyszałam była to jedna osoba. Teraz to ja się strasznie bałam. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. Postanowiłam przełamać strach i sprawdzić co się dzieje na dole. To mój dom, i nie pozwolę żeby ktoś sobie bezprawnie po nim chodził. Mówiłam sobie w myślach, że wszystko będzie dobrze. Gdy zeszłam na dół myślałam że to sen. Zobaczyłam tam...Franka!!. Nie chciałam, żeby mnie zobaczył, ale mi się to nie udało. Gdy się to tylko stało od razu pociągnął mnie i popchnął na kanapę. Znowu poczułam, że oczy napełniają mi się łzami. Frank zaczął mnie dotykać, próbowałam go odepchnąć, ale był za silny. Nie chciałam krzyczeć, bo bym obudziła Max'a. Teraz zaczął się do mnie przystawiać. Błagałam by ktoś go powstrzymał i w tej chwili w drzwiach ujrzałam...Jack'a.Ucieszyłam się.
Z punktu widzenia Jack'a:
Było przed 4 w nocy gdy usłyszałem jakiś straszny hałas dobiegający z zewnątrz. Gdy wyjrzałem przez okno zobaczyłem wyważone drzwi u Kim. Wiedziałem, że jest sama z bratem, więc postanowiłem się szybko ubrać i pójść sprawdzić, co się tam dzieje. Zrobiłem to dość szybko po 5 minut później byłem już u Kim.To co tam zobaczyłem, było nie do pomyślenia. Zastałem tam Franka, który dobierał się do Kim. Bez namysłu rzuciłem się na tego zboczeńca i wywaliłem go z domu Kim, gdy podszedłem do niej była cała roztrzęsiona i zapłakana.
-Kimi nic ci nie zrobił ? -zapytałem.
-Nie,na szczęście, nic-mówiła jąkając się-Jack dziękuję, znowu-dodała dalej płacząc.
-Nie masz za co dziękować Kim, gdyby ci się coś stało, zabił bym go-powiedziałem zły.
-Dziękuję ci za to że jesteś-już tylko lekko chlipała.
Ja się tylko ciepło do niej uśmiechnąłem. Po chwili Kim wtuliła się we mnie i...zasnęła. Zaraz ja też już spałem.
Hej, mam do was prośbę, jak ktokolwiek to czyta, to komentujcie, bo nie wiem czy mam dalej pisać, czy was zanudzam, czy mam usunąć bloga. Z góry dzięki.
pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńgenialnie
OdpowiedzUsuńJestes genialna
OdpowiedzUsuń