To co powiedział na początku Jack to prawda, nie lubię jak ktoś zrobił coś złego, ale w tym wypadku to nie była jego wina. Jego ojciec Jack'a zginął przez swoją głupotę.
-Jack...-zaczęłam- ja ci nie mogę wybaczyć-powiedziałam.
-Rozumiem, to ja już pójdę- powiedział załamany.
W tym momencie złapałam go za rękę i przytuliłam się do niego jak najmocniej umiałam.
-Jack ja nie mam ci czego wybaczyć-wyszeptałam mu do ucha.
-Ale ja przecież zabiłem ojca-gdy to mówił to łzy popłynęły mu z oczu.
-Jack to nie twoja wina!-krzyknęłam.
-Nie wiem sam co o tym myśleć, to ja kierowałem-mówił smutny.
-Ale ty nie mogłeś nic zrobić, to wina twojego ojca, wiem nie powinnam tak mówić o zmarłym ale to była jego wina, a na śmierć naraził też ciebie-mówiłam i też łzy napłynęły mi do oczu.
Pomyślałam co by było gdybym go nie spotkała, gdybym nie poznała Jack'a, co ja bym zrobiła. Dalej bym była z Chuck'iem.
-Mogłem zginąć i może by tak lepiej było-mówił trochę przekornie.
-Nawet tak nie mów-krzyknęłam zła.
-Dobra już dobra-powiedział- Kim mam do ciebie jedno ważne pytanie, które powinienem zadać już wcześniej-ciągnął Jack.
-Tak? -spytałam zdezorientowana.
-Kim, czy ty zechciałabyś, czy będziesz moją dziewczyną? -gdy to mówił jąkał się.
Ja się tylko uśmiechnęłam i pocałowałam go mocno i namiętnie, on natychmiast oddał pocałunek.
-Jack nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten moment-powiedziałam szczęśliwa.
Jack się uśmiechnął i tym razem to on zaczął pocałunek. Gdy już skończyliśmy rozmowę i nasze pocałunki była 19:00.
-Kim, czy będziesz chciała poznać moją rodzinę?-zapytał nieśmiało Jack.
-Bardzo chętnie-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Dopiero jak powiedział o rodzinie przypomniałam sobie, że muszę zostać sama w domu na noc, i teraz znowu przypomniały mi się wydarzenia z nocy w której Frank przyszedł do mnie i zaczął się do mnie dobierać.
-Jack zostaniesz u mnie na noc-zapytałam odruchowo.
-A chcesz?-zapytał z tym swoim uśmieszkiem.
-Jak bym nie chciała to bym nie pytała -powiedziałam trochę zła.
-No dobra już się nie denerwuj tak, złość piękności szkodzi-powiedział ale z jego twarzy uśmiech nie zniknął.
Ja już nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Jack został na dole wybierał film i robił popcorn, a ja poszłam na górę wziąć szybki prysznic i przebrać się w piżamę. Gdy zaczęliśmy oglądać była 22:00. Ustawiałm budzik na 7:00,co prawda mieliśmy na 9:00, ale kto wstaje zgodnie z budzikiem. No właśnie kto, ja wstałam przed 7:00,nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Obudziłam się na kolanach Jack'a. Poleżałam jeszcze trochę, to znaczy do 7:30, potem wstałam i poszłam się wykąpać i założyłam to. Gdy już byłam gotowa była 8:15. Schodząc na dół poczułam nieziemski zapach, dobiegający z kuchni. Jack znowu robił śniadanie, tym razem zapiekanki, byłyy pyyyszne. O 8:45 wyszliśmy z domu. Jack skoczył do domu się szybko przebrać i ruszyliśmy w drogę. Minęła dosyć szybko bo o 9:00 byliśmy w szkole. Lekcje były nudne i wszystkie takie same. Po szkole mieliśmy iść do Jacka.Już się bałam...
boski !
OdpowiedzUsuńserio, super masz tego bloga <333
czekam na new ♥
Wspaniale..! I Zgadzam się z aleXandrą..!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest boski..! ♥♥
CZekam na next ;* <33
Boski rozdział;***
OdpowiedzUsuńCzekam na next<33